Mijaliśmy dużo fajnych miejsc, w końcu przejechaliśmy przez całą Polskę. Można by sporo fotek narobić jednak nasze założenie było dojechać w jeden dzień więc nie robiliśmy nie planowanych postojów, tylko na CPN i na ostygnięcie maszyn
Powiem wam że do ostatniej chwili przed wyjazdem czułem niesamowity stres, nawet rano przed wyjazdem wahałem się ale ambicje wzięły górę
. Jak rozpoczęliśmy już trasę to myślałem tylko o tym żeby dojechać
.
Ciekawostką może być to że ten wyjazd był całkowicie spontaniczny, kumpel podjechał do mnie do pracy w piątek i rzucił hasło :jade nad morze w poniedziałek WSKĄ, jedziesz ze mną"? ja od razu do szefa po urlop, jak mu powiedziałem o co chodzi to się zaśmiał i podpisał
. czasu nie było dużo na przygotowanie.
Piątek wieczorem postanowiłem wrzucić świeży cylek po szlifie na tłoku Aliena, tamten już trochę przejechał i mogłem zmienić tylko pierścienie ale była już sobota nie kupił bym nigdzie a cylek leżał w zapasie... wrzuciłem, przejechałem ze 2 km i myślę "dobra jest ok". Na dodatek bawiłem się światłami i spaliłem regulator napięcia.... Sobota wieczór nie było ładowania, pożyczyłem stator bo myślałem że cewki padły założyłem go i pod miernikiem ładowanie strasznie skakało
nie było już czasu więc wziąłem stator moduł i regulator do torby i mówię najwyżej w drodze się będzie gmerać...... i tak nad morze zajechałem na pół rozładowanym akumulatorze, na drugi dzień po dotarciu nad morze okazało się że kabel się odlutował, właściciel akurat miał lutownice i chętnie użyczył prądu, parę minut i wszystko ogarnąłem
ALIEN- jesteś tutaj? pytałeś o awarię
Do Warszawy dotarliśmy dosyć prędko, było chłodno, nie zmęczeni byliśmy...... po minięciu już stolicy drogi tak prędko nie ubywało, nasze przerwy na odpoczynek kierowców
były częstsze jednak nie dłuższe niż 20minut. Potem dłuższa przerwa na obiad
. Droga zaczęła się dłużyć.....
. Jednak mocno zdeterminowani sunęliś my DUMNIE czwórkami po S7
. Aż przyszedł postój na orlenie Już na obwodnicy trójmiasta gdzie po 300km w końcu wyjrzało słońce
A my mogliśmy śmiało powiedzieć
DOTARLIŚMY NAD MORZE
Pogoda udała się niesamowicie od pierwszych chwil przyjazdu aż do ostatniej minuty naszej wyprawy