W następny weekend pojechałem rowerem do tej miejscowości. Nie wiedziałem gdzie owner mieszka, znałem tylko nazwisko i imię. Także jechałem, jechałem, było z 6km. Przy okazji pooglądałem jakie tam jest zadupie... Stary PGR i bloki. Masakra pod tym względem, ojciec rzuca petardy z dzieciakiem, jakaś stara babcia w chustce na głowie robi za monitoring, w jednej chałupie gra głośna muzyka typu Peja ("Ch*je zabrali mi szans na obywatelskie życie, legalizacja!"), jakaś mega gruba laska o kilka lat ode mnie starsza trzasnęła drzwiami i wyszła. Z tyłu zapadające się szopy. Ogólnie rzecz biorąc to ciekawa obserwacja.

Pojechałem do końca drogi, gdzie już domów nie było - na piasku poprzeglądałem czy nie ma śladu opon wueskowych. Hmm... Niby coś jest. Ale nie jestem pewien.
Wróciłem do gościa od petard.
- Dzień dobry. Nie wie pan gdzie tutaj mieszka Kowalski Jan?
- Tam, drugi blok, pierwsza klatka, numer domu 666.
- Dziękuję

OK. Jadę. Są i bloki - obok nich całe rzędy drewnianych garażów i małe zagrody dla kur czy psów. Pod jednym z nich łuska sobie kukurydzę dziadek. Poza tym pełno wózków z kołami od wuesek, co dla mojego instynktu "Poszukiwacza" jest dokuczliwie drażniące.
Pierwsza klatka znaleziona, wchodzę. Szybko zlokalizowałem drzwi. "Bylebym kogoś zastał..."
Czekam. O otwiera mi babunia.
Z rozmowy dowiedziałem się, że "WSK jest moja."
WTF?!
Moja? Babcia ma wueskę? O kurwix, gdzie ja dojechałem...
Mają jeszcze dwie SHLki, one są kuzyna kolegi ze szkoły. OK.
- Czy mógłbym zobaczyć te motory?
Zdziwienie, bo i kto się interesuje motorami?
- Idź do mojego męża, jest przy garażach. Jak będzie miał czas to Ci pokaże.
OK, dzięki. No to już wiem kto to jest ten dziadek.
Ehh, przyznam się, nakłamałem. Inaczej nie udałoby mi się w ogóle rozpocząć tematu. Musiałem udawać mocno głupiego napalonego nastolatka, co jakoś trudno mi nie przyszło.
Pierwszy właściciel, w siałerku jeszcze stała M11W i M11. "Silnik wolnoobrotowy w tej SHLce jest" tłumaczył mi dziaduniu. Najpierw w ogóle musiałem powalczyć, żeby mi pokazał co on tam w tym siałerku ma. Wyrażał zupełnie niezrozumienie dla mojego zainteresowania wueską. Ale, po moich jękach i stękach, roztworzył.
Powiedziałem, że mam psujacą się czwórkę i że tata miał kiedyś trójkę i że były dobre motory. I szukam takiego. Nie będziesz pan stratny. No weź pan, pieniądze specjalnie odkładałem i się trafił. Ile mógłbym dać?
Pół tysiąca.
550!
OK, mogę nawet zaliczkę dać.
Przyjedź za tydzień.
Po drodze do domu nie mogłem przestać się uśmiechać

Przyjechałem za 6 dni z Jędrkiem i tatą. Ale musiałem motor sprzedać, bo okazało się, że praktycznie nie mam kasy

Więc remont idzie od nowa na nowych zasadach

W założeniu z modyfikacji ma być:
- membrana,
- dyfuzor,
- podkowa,
- cylinder 125/4 (popularniejsza nazwa: 6-cio cipowiec),
- splanowana głowica,
- sprzęgło na większej ilości docisków,
- zapłon CDI.
Nie wiem co tym osiągnę, mam tylko nadzieję, że to będzie nadal użytkowy motor. Nie tylko do motocrossu.
Założeniem przeróbek jest możliwość powrotu do oryginału, więc wyposażyłem się w zestaw zmęczonych karterów do pocięcia. Tłumik z kolankiem w odstawkę, gaźnik z króccem również - będą czekać na lepsze czasy.
Dobra, to teraz parę fotek i na koniec podsumowanie kosztów. Muszę to wszystko mieć gdzieś spisane...
Cylinder 125/4 przyszedł dziś - tłok wydaje mi się przejechany papierem ściernym. Po co? Może, żeby nie przytarł się? Zabezpieczenia to segery, jednak piasta tłoka nie jest raczej pod nie przystosowana. Bedę musiał zastosować druciki. Na gładzi jest małe dziwne w głębienie... Nie wiem od czego, na fotkach będzie widać. Co ciekawe - wszystkie kanały są sfazowane


Na fotkach jest jeszcze aluminium. Kupiłem je przez internet. Na allegro wpiszcie aluminiowe formatki, myślę, że ceny dobre. Za to co na fotkach +/- 50 zł.
Trochę bez ładu i składu wyszło. Później to ogarnę

Koszty.

Ile jak na razie wydałem?
- - kupno: 550zł
- cylinder: 212zł
- membrana: 30zł
- gaźnik: 41zł
- regeneracja wału: 80zł
- aluminium: 50zł