Wróciłem cały i zdrowy. Całkowity dystans to ~320km. Na poczatku pozdrawiam forumowicza, ktory mnie zatrzymal na rozmowe,gdy zmierzalem do Modliborzyc. Moja WSK z trasą poradzila sobie dwojako. Jadac do Nowej Deby jechalem z predkoscia okolo 60km/h i jedynym problemem byla odkrecajaca sie stacyjka tzn. raz sie odkrecila, motor zgasl, a ja umieralem ze strachu. Jednak 5 minut wystarczylo na naprawe. Po dotarciu na miejcie pojezdzilem trochę też po Nowej Dębie i okolicach. Po 150 km łancuch się rozciągnął, kupiłem nowy, ale wystarczylo dociągnąć napinacze. Za to powrót to już inna historia. Musiałem wracać w deszcz. Przemoklem jak diabli, na tyle, że mogłem ruszając stopą przelewać wodę z przodu do tyłu buta i odwrotnie

Po około 40 km trasy powrotnej pojawił się problem z łancuchem, bo ten zaczął przeskakiwać. Sprawdzałem naciąg i był w porządku i do głowy mi nie przyszło co mogło się stać. Ale o tym później. Deszcz lał tak mocno, że w Zaklikowie motor zaczął przerywać i obroty skakały, aż w końcu zgasł. Znów stacyjka odleciała, zreperowałem ją, ale motor nie chciał odpalić. W między czasie, jeszcze w trasie zauwazyłem, że stopka ociera mi o łancuch, więc pod podstawkę podłożyłem dwa zakmnięcia od jogurtu pitnego i drewienko, bo tylko to znalazlem na przystanku po drodze. Odpaliłem go z popychu i jadąc jakieś 40km/h z silnikiem przrywającym jak diabli dojechałem za Zaklików na stację. Deszcz zmniejszył się do mrzawki i po 15 minutach postoju ruszyłem w drogę. Reszta trasy była już mieszaniną dobrej jazdy, aczkolwiek motor już nie był tak silny, jak podczas jazdy do Nowej Dęby, oraz przerywania i dławienia się. Jak dojechałem na miejsce i zdjałem pokrywę sprzęgła znalazłem winowajcę przygód z łancuhem - nakrętka zębatki miała gwint na tyle zniszczony, że zębatka latała. Jeśli chodzi o silnik, to mam nadzieję, że przyczyną problemów był deszcz i mokry silnik miał problem z prawidłową pracą, a nie, że były to początki problemów z zacieraniem. Posumowując, trasa WSK-ą 125 wymaga dużo cierpliwości i zdrowych pleców. Wytrzymały tyłek też pomaga. Moim zdaniem da się przejechać tyle WSK-ą, ale należy unikać deszczu, jechać około 60km/h oraz mieć dużo cierpliwości.