WSK diabeł, nie działa
: 2013-10-26, 15:24
Witam.
Po mordendze z WSKą 125 postanowiłem założyć w końcu ten temat bo brak mi już sił i pomysłów.
Silnik i ogólnie cała WSKa po kapitalce. Po przejechaniu 5km dałem jej odsapnąć ( oczywiście prędkość 40-45 max ) 15min przerwy.
Po przejechaniu kolejnych 2km zaczęła przerywać, nie strzelać tylko po prostu przerywać, zjechałem dałem odsapnąć 10 min. Odpaliłem dopiero za 3 kopem. Dalej przerywała, ale jechała. Po 1km przestała przerywać i wróciła do normy. Zjechałem do domu na liczniku ok 15km. Odpoczęła 30 min. Odpaliłem dopiero na popych ( od kopa nie chciała ). Przejechałem 5 km dałem odpocząć. Nie odpalała dalej na kopa to zmieniłem trochę przerwę na przerywaczu i na świecy. Działała już ładnie, normalnie. Po przejechaniu kolejnych paru km znowu zaczęła przerywać. Z przerwami już nie było innych rezultatów to wykręciłem i przeczyściłem gaźnik, ale bez zmian. Zrobiłem tak:
Inna świeca, nowa cewka, nowy kondensator, fajka, kabel itd. to wszytko nowe, przerywacz papierkiem itd. zrobione, odłączyłem kabel od gaszenia silnika, zmieniłem paliwo na biedniejszą mieszankę 1:40 ( była 1:25 olej stihl ), zmieniłem uszczelkę pod głowicą.
Iskra cały czas taka, że może zabić, paliwo dochodzi cały czas do cylindra dobrze, a motór jak nie wchodził na obroty tak dalej nie wchodzi. Ja mu w gaz a ona praktycznie nic. Raz albo dwa może udało jej się wejść na wysokie obroty, ale jak puściłem manetkę gazu i zeszła na niskie to już z powrotem lipa. Regulacja śrubami przy gaźniku nic nie zmienia.
Ktoś powiedział mi, że może to być wina simeringa od strony zapłonu, że może gdzieś puszczać lewe powietrze do cylindra. Czy jest to możliwe, że przez to wieśka nie chce wejść na wysokie obroty?
Przyglądałem się temu simeringowi z zewnątrz od strony zapłonu i był trochę w dolnej części mokry od mieszanki, a raczej nie powinien być, hm ?
Proszę o jakieś porady w tym temacie, jakieś inne pomysły?
Po mordendze z WSKą 125 postanowiłem założyć w końcu ten temat bo brak mi już sił i pomysłów.
Silnik i ogólnie cała WSKa po kapitalce. Po przejechaniu 5km dałem jej odsapnąć ( oczywiście prędkość 40-45 max ) 15min przerwy.
Po przejechaniu kolejnych 2km zaczęła przerywać, nie strzelać tylko po prostu przerywać, zjechałem dałem odsapnąć 10 min. Odpaliłem dopiero za 3 kopem. Dalej przerywała, ale jechała. Po 1km przestała przerywać i wróciła do normy. Zjechałem do domu na liczniku ok 15km. Odpoczęła 30 min. Odpaliłem dopiero na popych ( od kopa nie chciała ). Przejechałem 5 km dałem odpocząć. Nie odpalała dalej na kopa to zmieniłem trochę przerwę na przerywaczu i na świecy. Działała już ładnie, normalnie. Po przejechaniu kolejnych paru km znowu zaczęła przerywać. Z przerwami już nie było innych rezultatów to wykręciłem i przeczyściłem gaźnik, ale bez zmian. Zrobiłem tak:
Inna świeca, nowa cewka, nowy kondensator, fajka, kabel itd. to wszytko nowe, przerywacz papierkiem itd. zrobione, odłączyłem kabel od gaszenia silnika, zmieniłem paliwo na biedniejszą mieszankę 1:40 ( była 1:25 olej stihl ), zmieniłem uszczelkę pod głowicą.
Iskra cały czas taka, że może zabić, paliwo dochodzi cały czas do cylindra dobrze, a motór jak nie wchodził na obroty tak dalej nie wchodzi. Ja mu w gaz a ona praktycznie nic. Raz albo dwa może udało jej się wejść na wysokie obroty, ale jak puściłem manetkę gazu i zeszła na niskie to już z powrotem lipa. Regulacja śrubami przy gaźniku nic nie zmienia.
Ktoś powiedział mi, że może to być wina simeringa od strony zapłonu, że może gdzieś puszczać lewe powietrze do cylindra. Czy jest to możliwe, że przez to wieśka nie chce wejść na wysokie obroty?
Przyglądałem się temu simeringowi z zewnątrz od strony zapłonu i był trochę w dolnej części mokry od mieszanki, a raczej nie powinien być, hm ?
Proszę o jakieś porady w tym temacie, jakieś inne pomysły?