Nie pali na zimnym
: 2016-06-13, 22:12
Postaram się pisać jak najbardziej zwięźle.
Zakładałem CDI, motor przedtem działał bez problemu. Miał przedmuchy z głowicy oraz nieszczelny wydech, ale szedł jak burza i na zimnym zapalał bez problemu. Po założeniu CDI dwa razy odpalałem go na zimnym i palił z kopa, rozgrzany tak samo. Dzisiaj postanowiłem uszczelnić głowicę i wydech, zdejmowałem tylko głowicę i kolanko, nic poza tym nie ruszałem. Skręciłem, poskładałem i chcę odpalić. Dupa, nie łapie. Raz odbije w kopnik, a później można kopać bez żadnego efektu. Wykręcam świecę - brązowa po ostatniej jeździe, ale sucha, czyli jakby paliwo nie dochodziło na świecę. Zakładam inną świecę - to samo. Przerwa na świecy odpowiednia.
Etap II. Odpalam na pych, chodzi kiepsko, jak czterotakt, ale daje się gazować, więc przepalam... Robię rundkę i jeszcze nie do końca trzyma wolne obroty, ale z każdym cyklem co raz lepiej... Patrzę zapłon - nie przestawił się, czyli motor powinien pracować tak jak wczoraj - bez zarzutu... Ale nie jest tak, bo wczoraj mogłem go odpalać bez gazu i chodził, teraz jak go kopnę to pryknie dwa razy i tyle, muszę dać gaz żeby załapał. Później bawię się zapłonem, próbuję różnych ustawień, ostatecznie ustawiam na 3,8 przed GMP. Odpalam, robię rundkę - działa, jeździ ok.
Zostawiam motor na 10min... Po tym czasie znowu nie mogę zapalić, motor ostygł i nie pali z kopa. Na pych da radę, ale na początku działa baaardzo słabo, prawie nie ma siły jechać...
Co padło? Uszczelniacz na wale, pierścienie? Nie chcę rozbierać pół silnika w ciemno... Zapłon jest na pewno dobry. Gaźnika nie ruszałem... Dzień wcześniej wszytko było ok.
Ogólnie jeśli jest ktoś z Łodzi lub okolicy, kto ma trochę doświadczenia z tymi silnikami, to BARDZO PROSZĘ o kontakt i ew. pomoc :(
Zakładałem CDI, motor przedtem działał bez problemu. Miał przedmuchy z głowicy oraz nieszczelny wydech, ale szedł jak burza i na zimnym zapalał bez problemu. Po założeniu CDI dwa razy odpalałem go na zimnym i palił z kopa, rozgrzany tak samo. Dzisiaj postanowiłem uszczelnić głowicę i wydech, zdejmowałem tylko głowicę i kolanko, nic poza tym nie ruszałem. Skręciłem, poskładałem i chcę odpalić. Dupa, nie łapie. Raz odbije w kopnik, a później można kopać bez żadnego efektu. Wykręcam świecę - brązowa po ostatniej jeździe, ale sucha, czyli jakby paliwo nie dochodziło na świecę. Zakładam inną świecę - to samo. Przerwa na świecy odpowiednia.
Etap II. Odpalam na pych, chodzi kiepsko, jak czterotakt, ale daje się gazować, więc przepalam... Robię rundkę i jeszcze nie do końca trzyma wolne obroty, ale z każdym cyklem co raz lepiej... Patrzę zapłon - nie przestawił się, czyli motor powinien pracować tak jak wczoraj - bez zarzutu... Ale nie jest tak, bo wczoraj mogłem go odpalać bez gazu i chodził, teraz jak go kopnę to pryknie dwa razy i tyle, muszę dać gaz żeby załapał. Później bawię się zapłonem, próbuję różnych ustawień, ostatecznie ustawiam na 3,8 przed GMP. Odpalam, robię rundkę - działa, jeździ ok.
Zostawiam motor na 10min... Po tym czasie znowu nie mogę zapalić, motor ostygł i nie pali z kopa. Na pych da radę, ale na początku działa baaardzo słabo, prawie nie ma siły jechać...
Co padło? Uszczelniacz na wale, pierścienie? Nie chcę rozbierać pół silnika w ciemno... Zapłon jest na pewno dobry. Gaźnika nie ruszałem... Dzień wcześniej wszytko było ok.
Ogólnie jeśli jest ktoś z Łodzi lub okolicy, kto ma trochę doświadczenia z tymi silnikami, to BARDZO PROSZĘ o kontakt i ew. pomoc :(