
Mam problem jak prawie każdy ze swoją Wiesią mianowicie :
Wszystko było jak najbardziej ok miała moc , wkręcała się na obroty aż miło , paliła za kopke do czasu ... gdy zaczeła świrować : paliła raz dobrze za raz a czasem tylko łapnie i gaśnie po rozgrzaniu silnika i gazowaniu na biegu jałowym lub normalnie jadąc wchodziła na obroty jak by chciała a nie mogła ( wejdzie po około 1sek zejdzie troche zamuli strzeli przerywa i tak ciagle) . Mysle sobie zapłon ok dam Ci nowe styki - nie pomogły regulacja też okazała się zbędna ,więc gaźnik (pegaz) jednen,drugi - to samo . No to sie wkurzyłem rozwaliłem go na części pierwsze .
Wymieniłem

Wszystkie łożyska (na wałku od kosza również)
symeryngi(zimmeryngi) jak kto woli;p
Wyczysciłem komory na obu karterach
Pierścienie
Polerka tłoka ( z nagaru itp na lustro)
Ładnie uszczelniłem
- Wał w stanie bardzo zadowalającym

- Tłok wraz z cylkiem orginalne w bdb stanie ( nie prywaciarskie błyszczyki za 12 zł )
Zadowolony że już będzie ok dałem jej popyrkać nie gazując przez jakies kilka godzin ( oczywiście gasząc do ostygnięcia - nowe pierścienie )
Więc stopniowo zaczełem dawac jej w gaz - nie koniecznie do końca , ku mojemu ździwieniu było znów to samo ALE doszło coś jeszcze :
Po odpaleniu i odpuszczeniu ssania w górę ( położenie przepustnicy jest w gaźniku na dole)
ładnie pyrka na wolnych i wkręca się do wiecej niż połowy gazu,gdy tylko ssanie zaciągnę ( położenie otwarte) nie dodawając gazu słychać po pracy silnika że zaczyna łapać płytkie obroty jak by brakowało mu paliwa (wiecie o co mi chodzi

