Tak poczćiwą trójczyną

.No cóż, motor dostałem jakieś trzy lata temu od dziadka i jedyne co w nim zrobiłem to po roku jeżdżenia zmieniłęm łożyska pierścienie i przerobiłem zapłon na bateryjny (oryginalną cewkę przegrzałem a podróby nie wytrzymywały długo, i pewnego razu w czechach moja podróż o mało się nie zakończyła pchaniem. Na szczęście miałem przy sobie starą cewkę od dużego fiata i na szybko z kumplem zmontowaliśmy zapłon na akumulator. Choć szczerze trudno było to tak nazwac bo aku był prawie wyładowany i w sumie jakieś 250 km przejechałem tylko na ładowaniu). Do wypraw szykowałem się w następujący sposób:
Ciuchy przeciwdeszczowe, namiot i wszelkie inne przybory potrzebne do biwakowania, trochę normalnych ciuchów no i jakieś pierdólki w plecak typu dętka, łatki, pompka, parę spinek do łańcucha, cewka, przerywacz, klin na magneto, zapasowy aku żelowy no i oczywiście zapasowe świece ( polecam te z epoki są sto razy lepsze na trasie). W każdej trasie motor spisywał się super do póki się coś nie skaszaniło

pare razy było tak że trza było się kawałek holować albo stać i gmerać w poszukiwaniu jakiego chochlika. Na szczęście nigdy nie było to nic poważnego: zerwany klin na wale, rozsypany przerywacz, świeca albo stacyjka (w sumie moje najwieksze utrapienie). Ponad to przy dużych temperaturach trzeba uważać żeby motor za nadto się nie przegrzewał bo jak sie zapomnisz to masz po jeździe. Dlatego najlepiej jeździ mi się w nocy i o poranku. Jest chłodno, mało aut, no i piękne widoki.
Póki co jedna maszyna ma przestój (ta co natrzaskała tyle kilometrów) bo rozsypała się przepustnica w wyniku czego cały gar poszedł się pip. Chwilowo założyłem od mińska ale to nie to samo, nie chce już tak ładnie chodzić, jak by miał mniej, to nie to samo. Na starym garze normalnie na zębatce 14 śmigałem bez wiekszych problemów przy tym garze już się nie da. Szukam teraz oryginalnego tłoka na 3 i 4 szlif ale póki co nic mi w oko nie wpadło.
Przynajmniej druga maszyna chodzi jak się należy, może nie najlepiej wygląda ale jeździ.
Co do czasu to powiem że wcale nie mam go za dużo ale staram się jak najwięcej czasu jeździć. To jest mój sposób na odstresowanie. Często przy przejazdach przez różne wiochy można poznać i porozmawiać z różnymi ciekawymi osobistościami
