Szymon WSK175 Kobuz
: 2013-05-19, 20:34
WSK 175 Kobuz w kolorze czarnym.
Maszyna z 1982r.

Opiekują się tą jednostką od 2004 roku. Były czasy, że motor stał nieruszany przez 2-3 lata.
Maszyna niema już fabrycznego silnika i jest nieco uzupełniana organami z innego Kobuza.
Jak widać kierownica szeroka od jakiegoś sporta (znalezisko na złomie), szeroko, wyżej i wygodniej.
Motor czeka na renowację, która ciągle się odwleka. Więc są to jeszcze szczątki fabrycznego lakieru gdzieniegdzie zaprawione czarną farbą w sprayu. Felgi niestety ale jednak pomalowane pędzlem od środka a z zewnątrz jakimś srebrolem (szału niema ale koła wyglądają o wiele lepiej niż z ryżym). Maszyna w sezonie jest moim środkiem codziennego transportu więc staram się aby wszystko było sprawne.
W poprzednim sezonie złożyłem od nowa silnik, szlif i regeneracja główki korowodu, nowe tryby w skrzyni i dystansowanie. Poprzednio nie dystansowałem skrzyni i wypadał mi 1 bieg co utrudniało ruszanie (przejeździłem tak dwa poprzednie sezony).
Obecnie coś mi się już psuje, moc ucieka i nie wiem co jest grane.
Postanowiłem założyć wątek o swojej maszynie aby wszystko trzymać w jednym temacie gdyż wtrącanie się w inne tematy strasznie mi samemu namieszało.
Myślałem, że to może jeszcze jest wina zapłonu i zbyt krótkiego czaru rozwarcia (alternatywnie do szerokości przerwy na przerywaczu). Więc ten mały procesor sprawił, że czas ten jest stały i wynosi 2,5ms bo bezpośrednio z czujnika już przy 3-4tys. obr czas ten wynosi ok 1ms co mogło odbijać się na zbyt krótkim wyładowaniu na świecy zapłonowej.
Dobra ale to już sprawdziłem i nic nowego to nie wniosło.
Dziś przejazd kontrolny po okolicy ok 64km w dwie osoby. Kicha zupełna, jazda praktycznie na 3 biegu i brak zrozumienia po zapięciu 4. Więc się nieco ten tego zdegustowałem i postanowiłem w jakiejś miejscowości podłubać (pierwsza fota w poście).
Zmieniałem wyprzedzenie zapłonu i nic to dobrego nie wniosło. Zmieniałem ustawienie iglicy i okazało się, że na 5 rowku od góry było podobnie z tymi objawami ale widać, że zalewało bo aż przez kolanko kapało, na 4 rowku nieco mnie zalewało ale brak poprawy, 2 rowek było gorzej więc wróciłem na te co było czyli 3. Za każdym razem regulowałem śrubę od składu mieszanki jednak akurat tego problemu ona aż tak nie dotyczy. Na koniec zrobiłem też jazdę z wyjętym filtrem powietrza i zupełnie bez różnicy.
Objaw braku mocy różnie się objawia, nieraz pozwala jechać 70km/h a nieraz nie da się zapiąć 4 i są już problemy w połowie gazu na 3 biegu. Wiem, jedno, że robi się coraz gorzej.
Po powrocie sprawdziłem ciśnienie sprężania na jeszcze ciepłym silniku.
Takim oto przyrządem i o dziwo się jakoś udało docisnąć szczelnie tą gumą do otworu na świecę.
Po kilku próbach wychodzi, że dobija do tego wskazania co na zdjęciu.
Coś mi się wydaje, że to już mało ale dziwne bo niedawno był szlif. Sprawdzałem ciśnienie po docieraniu ale nigdzie nie zapisałem aby teraz sobie porównać.
Podejrzewam jeszcze, że to może być uszczelniacz na wale od strony sprzęgła. Dziś przy odpalaniu brat zauważył, że coś ten dym poszedł czarny i później w czasie jazdy jakiś taki był fioletowy/szary (ogólnie nie kopciło albo aż tak nie było tego widać).
Do tego coś mi nadmiernie wywala olej przez wałek kopki bo ciągle tam mokro (może to coś z tym lewym powietrzem jest związane i ciśnienie albo jakoś tak).
Jeszcze poziom paliwa w komorze pływakowej jest ustawiony na czuja (ale nie był ruszany od poprzedniego sezonu).
Liczę na jakieś podpowiedzi i sugestie.
Maszyna z 1982r.

Opiekują się tą jednostką od 2004 roku. Były czasy, że motor stał nieruszany przez 2-3 lata.
Maszyna niema już fabrycznego silnika i jest nieco uzupełniana organami z innego Kobuza.
Jak widać kierownica szeroka od jakiegoś sporta (znalezisko na złomie), szeroko, wyżej i wygodniej.
Motor czeka na renowację, która ciągle się odwleka. Więc są to jeszcze szczątki fabrycznego lakieru gdzieniegdzie zaprawione czarną farbą w sprayu. Felgi niestety ale jednak pomalowane pędzlem od środka a z zewnątrz jakimś srebrolem (szału niema ale koła wyglądają o wiele lepiej niż z ryżym). Maszyna w sezonie jest moim środkiem codziennego transportu więc staram się aby wszystko było sprawne.
W poprzednim sezonie złożyłem od nowa silnik, szlif i regeneracja główki korowodu, nowe tryby w skrzyni i dystansowanie. Poprzednio nie dystansowałem skrzyni i wypadał mi 1 bieg co utrudniało ruszanie (przejeździłem tak dwa poprzednie sezony).
Obecnie coś mi się już psuje, moc ucieka i nie wiem co jest grane.
Postanowiłem założyć wątek o swojej maszynie aby wszystko trzymać w jednym temacie gdyż wtrącanie się w inne tematy strasznie mi samemu namieszało.
Eksperymentuję trochę przy swoim bezstykowym zapłonie TCI. Pierwsza prowizorka do wczoraj miała tylko czujnik i tranzystor mocy. Teraz dodałem mały procek w celu wydłużenia nieco czasu rozwarcia cewki oraz odcięcie prądu cewki gdy silnik stanie na zapłonie.
Re: WSK 175
Postprzez szymon_wolebez » 2013-05-11, 15:11
Co się stało z usterką bądź motocyklem?
Dopadło mnie to samo i to bardzo już uciążliwie, przerywa. Jestem ciekawy czy Patryk rozwiązał problem i wie co go powodowało.
Może to niegrzecznie wtrącać się w czyjś temat ale nie chce zakładać kolejnego skoro tu temat jest poruszony. (jak coś to proszę o przeniesienie do oddzielnego tematu)
Pod koniec poprzedniego sezonu denerwowały mnie platynki więc zacząłem pracę nad własnym bezstykowym układem zapłonowym TCI. Na początek tego sezonu wstawiłem swój zapłon i przejechałem się kilka kilometrów w celu sprawdzenia. Wtedy nie zwracałem na to uwagi, że coś przerywa na wysokich obrotach bo wydawało się, że może coś nie jest ustawione czy zła świeca (albo zbyt krótki czas rozwarcia cewki bo obcina ogonek ale to inna sprawa). Przez eksperymenty odpięcia aku. przy pracującym silniku spaliłem czujnik i zabawa na jakiś czas się skończyła. Więc aby jeździć założyłem platynki i jako tako moto jeździł. O ile jazda w mieście na uczelnie ok 10km to spoko bo mało gdzie się rozpędzę powyżej 60km/h. Przez jakiś czas silnik zachowywał się prawie poprawnie i w porywach można było jechać 90km/h ale to co dobre szybko się kończy. Zaczęło przerywać jakby gubić suwy albo zalewać jedynie pod obciążeniem szczególnie na 4 biegu brak mocy (przy przejściu z 3 na 4). Jadąc z górki czy na prostej muli i przy dodaniu gazu to tak jakby zalewało bo zaczyna hamować a po odpuszczeniu łapie i toczy się. Aby rozpędzić maszynę to muszę redukować na 3, gaz pod opór do 65km/h ruszając ciągle manetką z wyczuciem aby było czuć, że ciągnie a i tak po zapięciu 4 może zamulić albo utrzymywać prędkość ok 70km/h czasem jak coś odmuli do bywało 80km/h.
Tak się męczyłem w trasie i przejechałem 600km, totalna niemoc na zwykłej drodze bo po ścieżkach to jakoś ujdzie.
Przed wyjazdem w trasę kupiłem nową świecę NGK B7HS (niekoniecznie jest to ciepłota dla 175 ale taką mi zaproponowano i zachwalono w sklepie). Po założeniu przez 30 min wyglądało na to, że jest ok i moto śmiga prawie dobrze ale jednak objaw jak bumerang szybko wrócił. Podejrzenia padł na platynki i ustawienie zapłonu to sprawdziłem przeczyściłem styki i postanowiłem wyjechać w trasę. Od początku muliło ale spoko bo dało się jechać 70-75km/h z tym, że bardzo było czuć jak zwalnia pod górki. Myślę sobie pewnie to przez tą złą ciepłotę świecy i kupię gdzieś NGK B8HS i może pomoże. Jak pomyślałem tak też zrobiłem i po wymianie było trochę lepiej ale szybko objaw wrócił. To myślę dalej co może być i hmm platynki pewnie coś nie teges ale nie chciałem w trasie 200km od domu grzebać bez miernika i suwmiarki. Ostatnie 40km wracałem na 3 biegu bo tak przerywało i brakło mocy. Więc dalej dumam co to może być i przychodzi mi do głowy kondensator, wymieniłem na nowy i co dalej to samo.
O gaźniku myślałem, że to nie to ale jednak zabrałem się czyszczenia (po rozebraniu okazało się, że nie było co tam czyścić w środku). To teraz jeszcze sobie gaźnik rozstroiłem przez te czyszczenie czystego. Przez ten czas przyszedł nowy czujnik halotronowy więc naprawiłem układ zapłonowy TCI (dałem zabezpieczenia przed przepięciem). Wywaliłem platynki i dałem bezstykowy i co a no silnik pracuje bardziej równo ale objaw pozostaje.
Dodam tylko, że wymieniłem cewkę WN, przewód WN i fajkę bo też podejrzewałem.
Wyprzedzenie zapłonu ok 3,5-4mm, w czasie testów przestawiałem i nic to nie zmieniało w tej sprawie.
Filtr powietrza nie jest zapchany.
Dumam już nad tym już od tygodnia i nic w rezultacie nie poprawiłem.
Czy to jakaś stara świeca czy nowa to jest to samo. Chyba, że nowe NGK padają po 10-20 minutach (jaki jest objaw padniętej świecy poza tym, ze nie pali, czy to coś w tym stylu?).
Świeca po wykręceniu nie jest okopcona i ma w miarę ładny kolor taki brunatny na izolatorze.
Czasem jak nie przerywa to czuć, że ciągnie i pod górkę aż tak bardzo nie zwalnia.
Może coś Koszu mi na miejscu pomoże bo co dwie głowy to nie jedna i wspominał, że ma podobne objawy.
Myślałem, że to może jeszcze jest wina zapłonu i zbyt krótkiego czaru rozwarcia (alternatywnie do szerokości przerwy na przerywaczu). Więc ten mały procesor sprawił, że czas ten jest stały i wynosi 2,5ms bo bezpośrednio z czujnika już przy 3-4tys. obr czas ten wynosi ok 1ms co mogło odbijać się na zbyt krótkim wyładowaniu na świecy zapłonowej.
Dobra ale to już sprawdziłem i nic nowego to nie wniosło.
Dziś przejazd kontrolny po okolicy ok 64km w dwie osoby. Kicha zupełna, jazda praktycznie na 3 biegu i brak zrozumienia po zapięciu 4. Więc się nieco ten tego zdegustowałem i postanowiłem w jakiejś miejscowości podłubać (pierwsza fota w poście).
Zmieniałem wyprzedzenie zapłonu i nic to dobrego nie wniosło. Zmieniałem ustawienie iglicy i okazało się, że na 5 rowku od góry było podobnie z tymi objawami ale widać, że zalewało bo aż przez kolanko kapało, na 4 rowku nieco mnie zalewało ale brak poprawy, 2 rowek było gorzej więc wróciłem na te co było czyli 3. Za każdym razem regulowałem śrubę od składu mieszanki jednak akurat tego problemu ona aż tak nie dotyczy. Na koniec zrobiłem też jazdę z wyjętym filtrem powietrza i zupełnie bez różnicy.
Objaw braku mocy różnie się objawia, nieraz pozwala jechać 70km/h a nieraz nie da się zapiąć 4 i są już problemy w połowie gazu na 3 biegu. Wiem, jedno, że robi się coraz gorzej.
Po powrocie sprawdziłem ciśnienie sprężania na jeszcze ciepłym silniku.
Takim oto przyrządem i o dziwo się jakoś udało docisnąć szczelnie tą gumą do otworu na świecę.
Po kilku próbach wychodzi, że dobija do tego wskazania co na zdjęciu.

Coś mi się wydaje, że to już mało ale dziwne bo niedawno był szlif. Sprawdzałem ciśnienie po docieraniu ale nigdzie nie zapisałem aby teraz sobie porównać.
Podejrzewam jeszcze, że to może być uszczelniacz na wale od strony sprzęgła. Dziś przy odpalaniu brat zauważył, że coś ten dym poszedł czarny i później w czasie jazdy jakiś taki był fioletowy/szary (ogólnie nie kopciło albo aż tak nie było tego widać).
Do tego coś mi nadmiernie wywala olej przez wałek kopki bo ciągle tam mokro (może to coś z tym lewym powietrzem jest związane i ciśnienie albo jakoś tak).
Jeszcze poziom paliwa w komorze pływakowej jest ustawiony na czuja (ale nie był ruszany od poprzedniego sezonu).
Liczę na jakieś podpowiedzi i sugestie.