WSK M21W2 84r
: 2011-08-01, 09:36
Chciałbym wam przedstawić motocykl M21W2 oraz jego Historię.
Więc zacznijmy od jej kupna w Sklepie.
Wszystko zaczeło się w sierpniu 1985r kiedy to dziadek wraz z ojcem pojechali Wueską 125 po wueskę 175 do sklepu metalowego w Działdowie. Z opowiadań mojego ojca wynika że niektóre wueski były uszkodzone od nowości. Wybrał 6 czy 7 z kolei. Dokładnie już nie pamiętam ale to błotnik krzywy, a to dwa ślady robi, a to gaźnik walnięty bo gaśnie bez powodu itp. Dopiero Ekspeient zdenerwowany klienetem (czyt. moim ojcem) wyprowadził mu czwórkę z magazynu. Była zabespieczona przed korozją jakimś preparatem, ale w najlepszym stanie technicznym. Powrót do domu okazał się kalpą '' co ja kupiłem za złom ?!'' a mianowicie gasła mu co jakieś 3km. Okazało się że jechał na ssaniu. Dopiero ktoś mu z przechdzących zapytał co się dzieje z motocyklem. zauważył że motor nowy i zapytał się czy zdjął ssanie. Ojciec zaszokowany do tej pory miał styczność z komarem, wierchowiną i wsk 125 z którą miał przykre przeżycia i między innymi dlatego kupił ''czwórkę'' bo 125 znudziło mu się naprawiać.Facet mu wyjaśnił co i jak i pojechał do domu. Ojciec wtedy miał 26 lat więc jeździł gdzie musiał. Najdalszą wyprawą był wyjazd po Mz w 1988r do Olsztyna potem Holowanie jej do domu (Było to około 120km) Co najdziwiniejsze wytrzymała. Lecz po jakimś czasie rozleciał się wał i uszkodził karter. Ojciec po znajomości wyrwał drugi silnik za przysłowiowe ''Grosze''. Więcej opowieści nie słyszałem dotyczących czwórki było pare ale nic nadzwyczajnego. Z tego co jest wpis w papierach zostałą wyrejestrowana 23 grudnia 1993r. Ojciec postawił ją w dogodnym miejscu, nie pod żadną chmurką czy w stodole koło stery siana. Postawił ją w warsztacie zrobił miejsce w kącie gdzie stała aby czwóra i nic więcej. Jak by wiedział że ja będę się bawił w wski i te inne sprzęty. Zalał olejem cylinder , kopnął pare razy żeby się nie zastał. Ja urodziłem się w 1996 r więc mało pamiętam ale jakieś wspomnienia powstały. Mianowicie pierwszy raz usłyszałem dźwięk WSK w 1999r kiedy to ojciec z ciekawości czy to chodzi postanowił odpalić, przeczyścił platynki, ustawił zapłon no i odpalił na pych ehh... ten dźwięk czwórki z początku byłem przestraszony ale jako mały gówniaż byłem ciekawy to '' tato,tato przewieziesz mnie ?'' ojciec uśmiechnięty poprosił mamę aby przyniosła koc, położył koc na bak posadził mnie. Do tej pory pamiętam jakie to były wibrację. Z ciekawości co to za dźwignia nacisnąłem na hamulec tylny w skutek czego motocykl zgasł. Po odstawieniu WSK w warsztacie zawsze gdy coś robił zawsze chodziłem do niego i prosiłem go żeby posadził mnie na czwórkę ehh... pamiętam wtedy że linka od gazu się zacinała i nie byłem w stanie przekręcić manetki, to bawiłem się ssaniem. Z czasem mi się to znudziło. Czwórka stała bo stała nikomu nie przeszkadzała do 2008r kiedy tak z braku zajęcia namówiłem ojca do odpalenia. Niestey próba ta nie powiodła się. W 2009r Odłożyłem już trochę gotówki. Postanowiliśmy Odpalić ją, okazało się że kondensator się spalił. Ojciec będąc w Delegacji kupił drugi od simsona i z zapłonem nie ma problemu do dziś. Próbowałem nawet wtedy się uczyć jeździć ale się zniechęciłem gdyż tyle razy mi zgasła że się poddałem. W 2010 r Odpaliliśmy po raz kolejny Tym razem coś zaczeło ''Hałasować'' w silniku. Po rozpołownieniu silnika okazało się że łożyska są do wymiany, po tylu latach trzeba było też wymienić zimeringi itp. Wtedy to postanowiłem wziąść się w garść i ogarnąć ruszanie. Po XX próbach jakoś zaczołem łapać jak startować, trenowałem do skutku. W 2011r też jeszcze trenowałem ruszanie, czyściłem ją z wszelkiego brudu.W wrześniu postanowiłem poszukać innych posiadaczy WSK-i. Zarejestrowałem się na Wueska.pl I tak od tamtej pory z małą przerwą w uczestniczeniu forum, jestem obecny na porządku dziennym. Obecnie ma przebieg 4703 i miewa się całkiem nieźle, śmiga nie raz po polnych drogach.
Więc zacznijmy od jej kupna w Sklepie.
Wszystko zaczeło się w sierpniu 1985r kiedy to dziadek wraz z ojcem pojechali Wueską 125 po wueskę 175 do sklepu metalowego w Działdowie. Z opowiadań mojego ojca wynika że niektóre wueski były uszkodzone od nowości. Wybrał 6 czy 7 z kolei. Dokładnie już nie pamiętam ale to błotnik krzywy, a to dwa ślady robi, a to gaźnik walnięty bo gaśnie bez powodu itp. Dopiero Ekspeient zdenerwowany klienetem (czyt. moim ojcem) wyprowadził mu czwórkę z magazynu. Była zabespieczona przed korozją jakimś preparatem, ale w najlepszym stanie technicznym. Powrót do domu okazał się kalpą '' co ja kupiłem za złom ?!'' a mianowicie gasła mu co jakieś 3km. Okazało się że jechał na ssaniu. Dopiero ktoś mu z przechdzących zapytał co się dzieje z motocyklem. zauważył że motor nowy i zapytał się czy zdjął ssanie. Ojciec zaszokowany do tej pory miał styczność z komarem, wierchowiną i wsk 125 z którą miał przykre przeżycia i między innymi dlatego kupił ''czwórkę'' bo 125 znudziło mu się naprawiać.Facet mu wyjaśnił co i jak i pojechał do domu. Ojciec wtedy miał 26 lat więc jeździł gdzie musiał. Najdalszą wyprawą był wyjazd po Mz w 1988r do Olsztyna potem Holowanie jej do domu (Było to około 120km) Co najdziwiniejsze wytrzymała. Lecz po jakimś czasie rozleciał się wał i uszkodził karter. Ojciec po znajomości wyrwał drugi silnik za przysłowiowe ''Grosze''. Więcej opowieści nie słyszałem dotyczących czwórki było pare ale nic nadzwyczajnego. Z tego co jest wpis w papierach zostałą wyrejestrowana 23 grudnia 1993r. Ojciec postawił ją w dogodnym miejscu, nie pod żadną chmurką czy w stodole koło stery siana. Postawił ją w warsztacie zrobił miejsce w kącie gdzie stała aby czwóra i nic więcej. Jak by wiedział że ja będę się bawił w wski i te inne sprzęty. Zalał olejem cylinder , kopnął pare razy żeby się nie zastał. Ja urodziłem się w 1996 r więc mało pamiętam ale jakieś wspomnienia powstały. Mianowicie pierwszy raz usłyszałem dźwięk WSK w 1999r kiedy to ojciec z ciekawości czy to chodzi postanowił odpalić, przeczyścił platynki, ustawił zapłon no i odpalił na pych ehh... ten dźwięk czwórki z początku byłem przestraszony ale jako mały gówniaż byłem ciekawy to '' tato,tato przewieziesz mnie ?'' ojciec uśmiechnięty poprosił mamę aby przyniosła koc, położył koc na bak posadził mnie. Do tej pory pamiętam jakie to były wibrację. Z ciekawości co to za dźwignia nacisnąłem na hamulec tylny w skutek czego motocykl zgasł. Po odstawieniu WSK w warsztacie zawsze gdy coś robił zawsze chodziłem do niego i prosiłem go żeby posadził mnie na czwórkę ehh... pamiętam wtedy że linka od gazu się zacinała i nie byłem w stanie przekręcić manetki, to bawiłem się ssaniem. Z czasem mi się to znudziło. Czwórka stała bo stała nikomu nie przeszkadzała do 2008r kiedy tak z braku zajęcia namówiłem ojca do odpalenia. Niestey próba ta nie powiodła się. W 2009r Odłożyłem już trochę gotówki. Postanowiliśmy Odpalić ją, okazało się że kondensator się spalił. Ojciec będąc w Delegacji kupił drugi od simsona i z zapłonem nie ma problemu do dziś. Próbowałem nawet wtedy się uczyć jeździć ale się zniechęciłem gdyż tyle razy mi zgasła że się poddałem. W 2010 r Odpaliliśmy po raz kolejny Tym razem coś zaczeło ''Hałasować'' w silniku. Po rozpołownieniu silnika okazało się że łożyska są do wymiany, po tylu latach trzeba było też wymienić zimeringi itp. Wtedy to postanowiłem wziąść się w garść i ogarnąć ruszanie. Po XX próbach jakoś zaczołem łapać jak startować, trenowałem do skutku. W 2011r też jeszcze trenowałem ruszanie, czyściłem ją z wszelkiego brudu.W wrześniu postanowiłem poszukać innych posiadaczy WSK-i. Zarejestrowałem się na Wueska.pl I tak od tamtej pory z małą przerwą w uczestniczeniu forum, jestem obecny na porządku dziennym. Obecnie ma przebieg 4703 i miewa się całkiem nieźle, śmiga nie raz po polnych drogach.