Markiz111 pisze: (...) Osobiście jestem zwolennikiem restauracji motocykli zabytkowych zgodnie z oryginałem. Czyli tak jak opuściły fabrykę. Myślę, że upiększania są tak naprawdę dewastacją zabytku jakim jest motocykl. Traci się ducha czasu i koloryzuje historię. Motocykle sprzed 50- ciu czy 70-ciu lat nie wyglądały jak lusterka. Miały słaby lakier, niezbyt ładne chromy. Wykończenia też nie były rewelacyjne. (...)
Ja podsumuję tylko ten kawałek bo on jest niezgodny z moimi przekonaniami

Co do remontu "body" - oczywiście tylko pełen oryginał, oryginalne kształty, oryginalna linia, żadnych przeróbek. Natomiast co do jakości lakieru i chromów - dla mnie lakier, chromy jak i jakość wykończenia muszą być na najwyższym poziomie. Gdy odrestaurowujemy motocykl to nie na 5-6 lat tylko na 50 i tyle wszystkie elementy powinny wytrzymać. Oczywiście przesada też jest zgubna. Widzimy potem maszyny z bakami całymi pokrytymi w chromie, z masą świecidełek, czy też malowane aerografem. Wiem, że Markiz111 nie odnosi się dokładnie do przykładu kół w tej M05, ale -> co do kół w chromie w przypadku SHL M04/M05 i pochodnych to ja osobiście wolę czarne, tak jak w oryginale. Ale to moja subiektywna opinia, jeśli właściciel woli chromowane to niech takie robi

To minimalne odstępstwo od oryginału. To, że motocykl wyprodukowany w latach 50 miał niezbyt ładny chrom czy kiepski lakier i szparunki nie oznacza to, że nie możemy zrobić lakieru perfekcyjnie. Jeśli chodzi o powłoki to jestem perfekcjonistą

Dla mnie szparunek musi być jak od żyletki, a lakier charakteryzować się dużą głębią. Takie już mam zboczenie i do takiej szkoły należę - wszystko, oczywiście z zachowaniem oryginalnej linii motocykla (bez pociętych błotników, szerokich kierownic, alternatorów w junaku). Z drugiej strony są ludzie którzy malują motocykle specjalnymi farbami, które mają dać wrażenie postarzenia motocykla, coś na wzór wyciągnięcia z szopy 40 letniego oryginału. No ale wtedy jak mamy tak ostro zagłębiać się w renowacje to znów, jak niektórzy, musielibyśmy szukać oryginalnych śrubek, opasek instalacji elektrycznej itp.
Oczywiście jeśli chodzi o oryginalne motocykle, które da się jeszcze uratować w oryginalnym stanie to tak jak pisał Markiz111 należy motocykl zabezpieczyć. Sami wiemy, że często maszyna w 100% oryginalna ma dużo większą wartość kolekcjonerską niż taka sama maszyna pieczołowicie odrestaurowana. Przynajmniej ja nie widzę sensu remontu motocykla, który zachował się w dobrym stanie. Zniszczymy oryginał, wydamy kupę kasy na remont i zyskamy maszynę mniej wartą z kolekcjonerskiego punktu widzenia. A wystarczy poprzestać na silniku i wymianie zużywających się komponentów jak np. łożyska. Jeśli w danym momencie nie posiadamy "kasy" na taki remont to naprawdę polecam zostawienie maszyny w stanie "obecnym". Koszty remontu są potężne, a często widuję niby ładne motocykle, ale np. z kołami całymi malowanymi srebrzanką itp.
Dokładnie rozumiem o co chodzi Markizowi. Można pozazdrościć tym, którzy są w posiadaniu 100% oryginałów zdatnych do użytku. Najczęściej jednak w nasze ręce trafiają maszyny zdekompletowane, wymagające kompleksowej regeneracji. W tym przypadku uznaję jak już pisałem tylko 100% perfekcyjny remont. Trzeba jednak przyznać, że lekko podniszczone oryginały mają to coś i są nie do przebicia dla pojazdów remontowanych
