Cześ czołgiem.
Długo nic nie pisałem.
Motocykl ma się dobrze. Obecnie mniej uganiam na co dzień bo do pracy jeżdżę ze współpracownikiem a i jeszcze muszę kompa wozić także w tym roku w pracy motocyklem jeszcze nie byłem.
Tak przeglądam ostatnie zdjęcia, kurde data postu z końca lutego wtedy silnik nie poskładany.. ale zaległości
Już nie pamiętam kiedy odpaliłem motocykl na Anodzie i korbie YZ ale dość późno zważając, że rok temu śmigałem już w marcu.
Wsk odpaliłem na gaźniku... no właśnie... Wpadł mi ten ze wcześniejszych zdjęć, okazało się, że ktoś kiedyś krzywo wkręcił w gardziel ( a fachowo nazywając studnia jak mnie jeden kolega oświecił) rurkę od dyszy głównej. Nie zauważyłem tego bo skoszenie było dość małe, efekt taki że iglica blokowała się i przepustnica była w 3/4 podniesiona.
Gaźnik pożyczyłem od Rafała i docierałem +500km na tym gaźniku... Jakoś 2-3 tygodnie takiej jazdy i mam wieści o gaźniku po regeneracji! szybko po odbiór, rozebrałem go bo byłem ciekaw jak to wszystko porobił i następnego dnia montaż! Przelałem i odpaliło.
Gaźnik po regeneracji nie brzęczy, daje się szybko wyregulować, aaa musiałem poprawić poziom paliwa(odgiąć listek od zaworka), ma splanowaną przylgnię pod uszczelkę.
Co nowego zrobiono mi w gaźniku? Nowa dysza główna, nowa rurka i sprężynka od przysłony ssania, nowa nakrętka górna, nowy cały zaworek, nowe zabezpieczenie i pewnie sprężynka zatapiacza pływaka, przetoczenie przepustnicy i nabicie tulei, lekkie rozwiercenie korpusu pod "nową" przepustnice, uszczelki, ocynki itp... Życzyłem sobie by nie był szkiełkowany gaźnik z zewnątrz. Jak widać na zdjęciach był skiełkowany cały (środek też) a później chyba poszedł na druciak czy coś bo ma inną fatkurę. Pierdoły pierdołami ja z tych 200zł wydanych jestem zadowolony. Jakość pro.
Teraz jazda na nim... poprzedni gaźnik tak sobie, może do 100 poleciała. Na zrobionym gaźniku nie ogarnąłem jak idzie tak lekki motocykl po obwodnicy. Wskazania licznika padły - niestety uroki tego modelu! Rafał miał problemy by za mną gonić, a ja musiałem dość szybko odpuścić z gazu, ja stara wyga co jeździłem gs500, gsr600, hornetem600, kawą Z1000 i musiałem odpuścić na 175 bo już nie czułem wagi motocykla jak odkręciłem do oporu O.o
Cofnijmy się jeszcze na etap składania silnika.
Poszły nowe wodziki z prętem prowadzącym, zdystansowałem skrzynię 0.3 i 0.1 tylko które gdzie nie pamiętam. Tryb zdawczy i reszta skrzyni ok. Nowe uszczelniacze, natomiast łożyska skf po przelocie 7500km stwierdziłem ze zostawiam i nie pakuję się w koszta.
ANDOA AK20 - jak widzicie na zdjęciach jest jeszcze po przetoczeniu tylko. Zapomniałem zrobić zdjęcie po wyszlifowaniu wszystkiego by były łagodne przejścia. Z wagi 208gram zbiłem na 193. Wyszlifowałem nawet wypukłe oznaczenia, zrobiłem większe zaokrąglenia gdzie przechodzi sworzeń i wszystkie inne pierdoły które uznałem że można ruszyć nie wyżej jak linia pierścieni. Mam nadzieje że nie będę musiał tam długo zaglądać a zdjęcie po modach wrzucę późnieeeej.
Tak to się kręciłem w koło komina sam, z dziewczyną czy od kumpla do kumpla.
Imprezy jakie odwiedziłem to
Dinozaury Motoryzacji - organizowane przez właściciela SkuterDębica p.Wacka. Byłem razem z Rafałem i Pickiem, mieliśmy jakoś 245km w jedną stronę. Picek jechał w sumie na dziewiczym kobuzie z 76r, który dał nam ostro w kość potworny upał jaki był 25-26 czerwca. Czarna i biała jechały bez problemu. Bordowa a to gasła, a to tajwan się przytarł, a to coś z cdi na łączach(okazało się ze fajka) ale o tym dużo nie będę się rozpisywać, zostawię to dla Picka jak temat zrobi

Na zlot dojechaliśmy z paroma postojami, tak samo przebiegał powrót i ucieczka przed burzą.
Organizacja super, na dzień dobry blacha zlotowa, opaska, kartki (piwo, gril, ciastko+kawa). Zwiedziliśmy osadę słowiańską, przejazd na i postój na rynku w Dębicy. Jedyne czego brakowało to przyrznica lub jakiegoś zbiornika wodnego bo upał nie dawał za wygraną.
Druga impreza to
IX edycja Nocnego Rajdu Motocykli Zabytkowych 1-3 lipca w Suścu
http://www.nocnyrajdweteranow.pl/, Jak zdrowie dopisze pewnie wpiszę tę imprezę już na stałe w swój grafik, na pewno X edycji nie odpuszczę i są plany jechać przynajmniej na 5szt wsk175. Ponownie lecieliśmy we trzech. Tym razem kobuz Picka przeszedł ekspresowy remont w poniedziałek po Dinozaurach (inny cylinder + gorzyc, ogarnięcie wypadającego 4 biegu) oraz zwalczyłem nudności jakie sprawiało nam CDI w tym egzemplarzu. Droga tam 260 km spokojnie bez szaleństw, bo bordo miało jakoś 250km przejechane od reanimacji. Mi padł licznik przed samym rajdem, a by się bardzo przydał. Pogoda też nam dopisała z początku wyjazdu, bo w nocy trochę padało, a wyjazd o 8 nie był męczący. Stawaliśmy by tankować kobuza, bo garbate mają zasięg 270km + do rezerwy. A spalanie na "nowym" gaźniku wyszło mi do 3,7L/100km przy ciągłym przelocie z pakunkami 85-100km/h.
Na starcie rajdu jak zobaczycie na zdjęciach maszyny wszelakiej maści, w tym roku był dość duży wysyp 175 bo aż 6 sztuk. Rok temu nasze dwie i jeden kobuz po 81r.
Nocny etap mieliśmy 60km do przejechania. W tej edycji dali popalić każdemu bo aż 2/5 trasy przebiegało przez lekko utwardzone żwirowate leśne dukty gdzie się wszystko kurzyło, dużo piaszczystych odcinków przemieszanych z wysokimi trawami a to wszystko w ciemnej

na oświetleniu motocykla i o własnych latarkach. Przy którymś punkcie z zadaniem ktoś pytał o spinkę łancucha do wsk125, gdzieś tam w rusku w sumie nie jednym padła prądnica, ruska solówka jechała o latarce, ktoś kapcia zmieniał. Mi natomiast na bardzo grząskich piachach padło sprzęgło! o kur to jestem w ciemnej

, nie dało się zmieniać biegu super! Szubki przegląd.. linka zerwana? nieee, okazało się że baryłka regulacyjna przy klamce wkręciła mi się a naciąg linki był znikomy co skutkowało nie wypięciem sprzęgła, naciągnąć oooo działa i dalej dzida po piachach. O upadkach na trasie nie słyszałem, tak samo nikt nie dzwonił po zagwarantowaną lawetę.
Drugi dzień - było troche upału, postanowiliśmy dopchać się w miarę wcześniej na start i spokojnie zrobić 100km trasy. Były slalomy, testy itp. Motocykle bez zarzutu, upał im nie doskwierał nawet po nocnych batach jakie dostały. Na zdjęciach widać jak się kurzyło!
Po rajdzie obiad, kąpanie, uzupełnienie zapasu piwa na wieczorny koncert i ogłoszenie wyników. W ogólnej klasyfikacji CLASIC 71-82R zająłem 6 miejsce!! w zeszłym roku zbyt szybko pędziliśmy i za to naliczono nam dużo punktów karnych i byliśmy jakoś nisko w tabeli

Siedzę pije piwo, gadamy o dupie Maryny, a tu do mnie wołają bym szedł na scenę bo nagroda. Ja klej, no ide. Wpadło mi wyróżnienie za najdalszy dojazd na kołach w klasie 71-82r. Hura ale jazda! Dostałem kubek, atlas i składaną mapę rejonu podkarpackiego która się przydała, szprej do łańcucha + następnego dnia dolewkę do baku. Noc była długa koło 2-3 spać i rano niestety powrót. Do 9 rano było jeszcze gorąco, o 10 wyjazd, a później przed 11 złapał nas deszcz po ujechaniu 30-50km. Trochę czekaliśmy na przystanku aż przejdzie i dalej w drogę... wróciliśmy cali zdrowi ale trochę mokrzy i zmarznięci...
Co dalej? A teraz leczę przeziębienie po tym niedzielnym moknięciu, w lipcu kręcenie się w koło komina, sierpień do Świdnika i tyle z większych wypadów. W tym roku odpada mi warkot w mińsku maz. ze względu na wesele, a nóż widelec może i lepiej bo od 3 edycji zawsze jakieś przygody!
Obecnie muszę ogarnąć licznik oraz zmienić łańcuszek sprzęgłowy favorita, który przejechał już 10tys km ,biegania z motorem by odpalić na 2biegu, dużej ilości jazdy w duecie i w tym roku nieszczędzenie go na drogach Podkarpacia i piachach podczas rajdu
Zdjęcia w galeri. Części jeszcze nie wyrwałem od chłopaków. Starałem się coś strzelać i dzwoniącym kartoflem i mobius`em.
Z czasem wrzuce filmiki z Dinozaurów i IX RNMZ
https://goo.gl/photos/GSjSL9iVSipdirS18
LEWA