Moja milosc do MOTOCYKLI rozpoczeli wlasciwie rodzice, ktorzy na WSK objezdzili cala Polske i polowe Europy. Fotki z biwakow, opowiadania o spontanicznych wyjazdach nad morze, tam remont kapitalny skrzyni, dorabianie trybu 3 biegu z puszki od konserw, czy holowanie na Niemieckiej autostradzie z braku linki, za pomoca scietej brzozki trzymanej przez pasazera pod ramie i zrzucanie jej zeby uniknac mandatu przed policja(na autostradzie nie wolno holowac, a tym bardziej motoru, tym bardziej na sztywnym holu

Moj pierwszy nabytek to WSK M06. Kupiony pod Warszawa od goscia, ktorego ojciec dostal ja za wykonanie"pewnych" prac. Niestety brak umowy. Mysle ze mozna to obejsc, ale to juz na mojej glowie. Gosc przeprowadza sie z duzego domu z ogrodem, garazem, szopka - do mniejszego, gdzie nie ma miejsca na WSK. Maszyna dlugo stala, ale to chyba dobrze, poniewaz jest szansa ze wiele w niej nie zmieniono od zakupu. Pierwszy wlasciciel - starszy pan - jezdzil nia po zakupy i z relacji sprzedajacego, przestal gdy pod sklepem mlodzi chlopcy pocieli poszycie kanapy czyms ostrym. Taka historia.