
Trafiła kolejna maszyna...
Przybliżę jej historię

Piję sobie piwko z kumplami dostaję sms'a od Saviera:
Myślę sobie 800 zł kurde przy moich zdolnościach MAX zbiję do 600-700 o ile zbiję bo jest zarejestrowana i opłacona....Savier pisze:Mam namiar na zarejestrowaną czwórkę '79 z pod wrocka 800 pln, nr gościa xxx
No nic na drugi dzień łapię za telefon...
Włącza się poczta z nagraniem jakiegoś starszego Pana (po głosie 50-60 lat)...
Myślę o kur... jest dobrze...
Po 10 min dostaję komunikat Numer xxx jest już dostępny....
Dzwonię... Odbiera starszy przesympatyczny Pan Mirosław

Mówię, że dzwonię w sprawie aukcji, że to tamto.....
Te 800 zł drogo trochę zejdziemy z ceny? No tam 100 zł opuści...
Pytam się o jakieś zdjęcie mówi, że nie ma aparatu ewentualnie w komórce, ale jest to stara komórka i nic nie zobaczę....
WSK zarejstrowana brak przeglądu tylko i akumulatora bo padł...
No i kranik sie zatyka....
Starszy Pan mówi, że jeździł nią kiedyś sporadycznie a teraz mu stoi...
Po 20 min dostaję MMS'a:

Małe zdjęcie nic nie widać prawie....
Odpisałem, że dostałem ale u mnie z kasą krucho, że muszę przemyśleć....
Wstaję dzis rano (minęły 2 dni od telefonu...) siedzę przeglądam forum myślę kurde piękna pogoda może pojadę ją obejrzeć...
Plan był taki, że jadę bez przyczepy z akumulatorem w ręce i jak coś wrócę nią (chociaż pewnie z ceny nie zejdziemy)
W sumie 40 km autostradą i około 20 km przez Wrocław no i 10 km do mnie

Za brak przeglądu tylko dowód zabiorą....
Do Iwony to nawet dzwonić nie chciałem, aby mnie zawiozła bo chyba zawału dostanie kolejne WSKi....
Dzwonie do Pana Mirosława mówię, że już drugi dzień nie spię przez jego WSKę i muszę ją chociaż obejrzeć...
Dzwonię do Jarka mówię mu, że dawaj jedziemy zawieziesz mnie ja wrócę...
Jarek mówi, że bez sensu dawaj ciotka ma przyczepke podepniemy...
W sumie ciotka nie odbierała wiec znowu pożyczyłem od tej samej osoby co ostatnio.
Jarek przyjechał pakujemy audika jedziemy po przyczepkę wyruszamy, po drodze bankomat i lecimy....
Zajeżdżamy...
Dzwonimy po Pana Mirosława idziemy do szopki i wyprowadza WSKę..
Fabryczna z dorobionymi kierunkami, stelażami i osłonami....
Mówię KOZAK!!!
Oglądamy no tutaj pomalowany boczek pędzlem, osłona nie w kolorze ble ble....
Po mega targach ugadaliśmy się na 400 zł + obiecałem, że jak się odkuję z kasy wpadnę WSKą i postawię flachę...
Do WSKi Pan Mirek dorzucił nam całą torbę rzeczy w której znalazły się narzędzia, jakieś dętki, łatki, kondensatory, bezpieczniki itp....
Dodatkowo wkładkę do blokady kierownicy z kluczykiem + kask orzech....
Spisaliśmy umowę i wracamy....
Już w drodze obmyślamy pierwsze próby odpalenia....
Przyjechaliśmy ściągamy motorek, podpinam aku, iskra super, zalewam pod świecę benzynę zakręcamy świecę nakładamy fajnę i na dotyk motorek odpalił!!!!
Oczywiście coś gaźnik na niskich obrotach wariował, ale manipulując manetką ssania można było pośmigać...
Pierwsze co ściągnęliśmy osłony na nogi, i założyliśmy czysty bak...
Pojechaliśmy po 5 litrów benzyny zalaliśmy do dwóch WSKek (tej kupionej dzisiaj oraz tej co przywiozłem w hurcie z 125, komarem i jawką).
Wyruszamy, ja na nowo zakupionej, jarek na tej kupionej wcześniej!
Od samego początku WSKa na której jechał jarek coś przerywałą itp...
Aż jakieś 2 km od domu zaniemówiła całkowicie...
No to cóż mówię jarek siadaj na tą śmigaj tutaj, a ja ogarnę to...
Niestety iskra uciekła całkowicie.
Jakoś się do domu sholowaliśmy i częściowo przepchaliśmy.
Na miejscu okazało się, że walnął kondensator oraz przerywacz się rozpadł

Jarek pojechał do domu, a ja nadal śmigałem nowym nabytkiem!!
Fotki po bezpośrednim ściągnięciu z przyczepki (więcej nie ma bo byliśmy tak najarani na jazdę, że nie robiliśmy):