Ech ,pora na mnie. Tylko prosze bez śmiechy i chichrania

Spawać dopiero się uczę i wykonanie ściągacza tulei dystansowej to niezły trening. Jak się okazało na wszelki wypadek spawy trzeba będzie jeszcze wzmocnić.... Reasumując - mój problem z tuleją dystansową zaczął się rok temu ,gdy chciałem rozebrać silnik poczciwej babci Elki. Niestety pozostał nietknięty ,udało mi się go jedynie odpalić i przejechać parę razy. Bonusik dla Was : zdjęcie pospawanego korbowodu ze starego wału
Nie dało się na SHLce jechać ,a wibracje przy 60/kaemha były straszne... efekt - rama do pospawania. Dobrze ,tyle historii ,miałem przedstawić ściągacz. Powstał on z :
-kawałka rury
-odnitowanej zębatki startera spod kosza sprzęgłowego
-kawałka blachy
-śruby wraz z dwoma nakrętkami o podkładką
-zagwintowanego drutu (tworzy obejmę)

a oto wydumka we własnej postaci. Jak widać nie pomalowana jeszcze ,ponieważ trzeba wzmocnić spawy.

części składowe

śruba

połówka

tulejka pasuje jak ulał
W sumie jest to moja konstrukcja na podstawie rysunków z książki "naprawa motocylów WSK" ,ale tamten ściągacz wymagał tokarki ,jak widać polak potrafi i bez

Jak wspomniałem miałem problem z silnikiem SHL ,tata mówił mi że kiedyś dystans schodził po podważeniu śrubokrętem

,ale jednak mi nie było dane tak łatwo się go pozbyć. Silnik nie był rozbierany jakieś 20 lat ,do tego tuleja była naprawdę mocno zapieczona. Chwilami wątpiłem czy dystans ustąpi ,bo mimo tego że spawy zaczęły pękać on się nie ruszał . W końcu dokręciłem śrubę ilę mogłem..... ściągacz odskoczył ,obił mi łapę (siniak) i wielki banan na twarzy

Gdybym wiedział wcześniej że można poradzić sobie ściągaczem do drążków kierowniczych... ech ,powalczyłem ,wygrałem
