Wymieniłem szczęki na prawie nowe, nic to nie dało. Regulacja nie pomaga, ponieważ koło zaczyna trzeć o szczęki, a gdy podkręcę tak mocno, że koło jest prawie nie do ruszenia ręką dźwignia ma nieznacznie mniejszy skok.
Ustawiłem hamulec tak, żeby lekko tarł, myślałem, że szczeki muszą się dotrzeć, na takim ustawieniu zrobiłem 50km i faktycznie po tym dystansie koło już nie tarło o szczęki ale dźwignia dalej ma lipny skok.
W drugim motocyklu hamulec działał na dotyk, nieznaczne wciśnięcie i koło stoi a dźwignia nie daje się niżej nacisnąć, więc przełożyłem z tego motoru szczęki wraz z rozpierakiem, same szczęki były chyba prawie nieużywane, są jeszcze lepsze niż te, które założyłem wcześniej (grubsze o jakieś 0,5mm). To też nic nie pomogło, chociaż byłem przekonany, że coś da zważywszy, że w tamtym motorku hamulec działał super...
Jakieś pomysły?
