
Tutaj można zamieszczać, swoje opowiadania z kontaktu ze stróżami prawa, naturalnie związane z motocyklami WSK ( i inne). Ja tam, jeszcze przed zrobieniem prawka, to miałem przygody spore

Moim Kosem to śmigałem, bez lejców, no i wogóle

Jednego razu, to nawet nie zdążyli mi lizaka wystawić, bo tak się leciało

Nie pochwalam naturalnie łamania przepisów ruchu drogowego, ale jak to jest z Wueską to każdy wie
Jeśli chodzi o moja przygodę, to raz jechałem Kosem (bez niczego)

i zza zakrętu wyskoczył radiowóz, było trochę pod górke a jechałem z pasażerem. No to od razu redukcja i koło nich przeleciałem, oni nawrot, (lizaka nie zdążył wystawić) i szklankę włączyli. Na szczęście zaraz rozpęd złapałem ze sporej górki i skręciłem w boczna droge. No mało brakowało wtedy, tego samego dnia filowali jeszcze ze trzy razy na mnie. Ale ja moto szybko polami do garażu i cicho ;p To pozniej jezdzili prywatnym i pytali kogo spotkali, "kto tu ma czerwony motor?" Na szczęście kumpla zapytali, który się szybko pokapował, że o mni pytają i powiedział im, że to ktoś z daleka bo tu nikt czerwonego motoru nie ma

Ale porobiony trochę byłem, tymbardziej, że miałem prawko na auto, więc jakby mnie podsumowali, to bym popłynął z punktami, albo wogóle bym stracił.
