Po godzinie telefon „jak dojechać do ciebie..?” Wytłumaczyłem wszystko jak tylko umiałem, po 15 minutach czekania przed bramą, widzę na horyzoncie czerwonego poloneza „Aha”- pomyślałem Maćki i Piotrki jadą… z rozpędu wjechali przez otwartą bramę, mało co nie wpadając do oczka wodnego.. ( wiadomo Łowicz przyjechał

Po przywitaniu wypiliśmy rozgrzewającą herbatkę (niestety piwka nie mogliśmy bo obaj kierowcy..)
Następnie poszliśmy do miejsca postoju moich maszyn. Przystąpiłem do rytuału odpalania:


Małe uzupełnienie wiatru w kołach (wybaczcie mój strój ale to robocza wersja ciepłego jesiennego ubrania..



Zalanie gaźniczka, kilka kopnięć na wyłączonym zapłonie, następnie jeden mocny kop iiiiiii B1 Zapierdziała pochodziła chwilkę i zgasła... (paliwo w baku stało już z miesiąc) po następnym kopnięciu B1 znów odżyła...




I czas na jazdę (niestety niewielką, ponieważ pogoda na to nie pozwalała) Tutaj Maciek
ujezdza "Bombowca"




Piotrek krzyknoł do swej lubej "Wsiadaj mała jedziemy!" Monika z chęcią wskoczyła na motóra i już jechali przed siebie..


A Elka stwierdziła ze jest za zimno na jazdę i nie chciało jej się palić.. zapalała nastepnie gasła.. aż poprostu dałem jej spokój, A co! będę ją meczył jak jej się nie chce..

Po tych małych przejażdzkach pojechaliśmy odwiedzić starego forumowicza Romana (pozdrawiam Romek), gdzie pogadaliśmy sobie o jego maszynkach. No i tak nam minoł dzień.. w miłym towarzystwie..

