Witam odwiedzających forum i mój wątek.
Postanowiłem po latach odświeżyć go (wątek mojej WSK 175) . Może zmobilizuje to mnie do dalszych prac - zima strasznie rozleniwia i ciężko jest się zabrać do roboty.
Moja WSK pod względem wizualnym cały czas prezentuje się bardzo ładnie. Co prawda pojawiły się już drobne odpryski lub zadrapania lakieru (głównie pod siedzeniem), ale tragedii nie ma. Pojawiły się też niewielkie zmiany, ale o tym może później.
Ale o co tym razem chodzi? ... Mianowicie będę po raz kolejny remontował silnik. Dlaczego? Po takim czasie eksploatowany silnik ma prawo wymagać remontu, ale tak naprawdę chodzi o to, że WSK długo nie pojeździła (jakieś 500km) na silniku, który poskładałem ok. 10 lat temu. Nie wspominałem o tym, ale zanim do tego silnika trafiły komponenty docelowe, to założyłem w nim automat zmiany biegów od Kobuza, w super stanie, bez luzów (bo oryginalny gazelowski je niestety posiadał). Nie miałem wtedy świadomości, że te automaty mogą się od siebie różnić (co jest spowodowane inną grubością niektórych kół zębatych w skrzyni gazelowskiej i kobuzowej). W związku z czym drugi bieg strasznie przeskakiwał/szarpał. Rozebrałem silnik, niestety nie od razu, tylko po jakichś 30-50km i wymieniłem automat na oryginalny (wcześniej kasując na nim wspomniany luz). Powinienem był wtedy dokładnie sprawdzić, czy nie narobił się jakiś bałagan, ale tego nie zrobiłem zakładając że z oryginalnym automatem skrzynia będzie działać niezawodnie, tak jak przez tyle lat dotychczas.
Po szybkiej wymianie automatu wszystko wydawało się być w porządku, biegi wróciły, WSK jeździła całkiem nieźle, ale w międzyczasie zakupiłem kolejną kompletną WSK 175, tak profilaktycznie na dawcę części. Nowy nabytek był chyba po remoncie silnika. Przejechałem się nim i stwierdziłem, że silnik w tym motocyklu jest jednak zrywniejszy i generuje zdecydowanie mniej wibracji na biegu jałowym niż ten w mojej wuesce. Podjąłem więc decyzję o przerzuceniu tego silnika do siebie. Natomiast wyremontowany silnik poszedł na półkę. I tak okazjonalnie upalałem motocykl aż do zeszłorocznych wakacji, w czasie których dokończyłem odbudowę "niedoszłego dawcy" i zwróciłem mu silnik. Historia renowacji tej drugiej WSK też jest opisana w pewnym wątku na tym forum.
Myślałem, że do swojej "czarnej" z powrotem "wrzucę" silnik, który przecież był po remoncie, a że ma trochę więcej wibracji, to trudno - ten typ tak ma. Jednak gdy zacząłem go oglądać i kręcić koszyczkiem sprzęgłowym, by sprawdzić, czy się nic nie zastało po latach stania, zauważyłem, że łańcuszek sprzęgłowy się lekko napręża. Pomyślałem, że pewnie mam zgięty wałek sprzęgłowy (stąd te większe wibracje) i warto jest to wszystko, na spokojnie, dokładnie sprawdzić.
Rozebrałem więc silnik i okazało się, że:
1. Wałek faktycznie ma lekkie bicie,
2. Łożysko na wałku (te od strony koszyczka) jest pęknięte, a było wkładane nowe SKF luz C3.[/list]
20210215_114111.jpg
3. Prowadnica wodzików jest lekko zgięta a same wodziki są miejscami poprzycierane przez tryby - najprawdopodobniej przez kobuzowski automat wodziki się naprężały i chodziły pod kątem.
20210215_114346.jpg
4. Tryb od 3go biegu jest przytarty (aż czarno-filetowy) i ciężko się przesuwa na wałku sprzęgłowym. Kły zazębiające tego i niektórych pozostałych trybów też są trochę wyrobione.
20210215_114337.jpg
Ech... A wszystko przy składaniu wyglądało bez zarzutu, ale mogę już dobrze nie pamiętać.
Podsumowując, skrzynia do remontu. Można powiedzieć, że na własnej skórze przekonałem się skąd m.in. biorą się opowieści o słabej skrzyni w WSK 175 i brakujących biegach

Przy okazji remontu zrobię też kila usprawnień, które wtedy z braku wiedzy i zaplecza nie były możliwe.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.