Nie ma szans! Pani z WK nie takie bajeczki już słyszała. Sprzedający pojazd za granicę musi (chyba) powiadomić WK a już napewno ubezpieczyciela. Co do szukania naiwniaka: Nie wolno innych ludzi pakować na minę wynikającą z ich niewiedzy. Proszę zwrócić uwagę na łańcuch kombinatorstwa: jeden sprzedał bez danych, jeszcze jeden bez umowy, szwindel z ubezpieczeniem, a następny szuka kolejnego przekrętu. Może już dość. Mleko się rozlało. Można zrobić tak jak napisałem wyżej. Inna ryzykowna wersja: na policji sprawdzić czy nie figuruje w rejestrze skradzionych. Jeżeli tak: no to mamy parę zł w plecy i kolejne kłopoty bo nie mamy umowy legalnej, ale jesteśmy uczciwiBizonekM06 pisze:To zmienia postać całego zamieszania![]()
Na chwilę obecną formalnie nie jesteś właścicielem wieśki i możesz mieć gdzieś zaległe ubezpieczenie.
Teraz faktycznie wypada znaleźć naiwniaka co podpisze się pod umową z datą wcześniejszą a potem z nim spisać
kolejny papier i od tej daty ubezpieczyć maszynę na siebie.
Jakiś powiedzmy rusek czy inny wietnamczyk byłby w sam raz, tylko dla pewności ja bym poszedł do wydziału komunikacji
i udając greka zapytał czy aby potem nie będzie kłopotu z rejestracją.
Wymyśl bajeczkę że twój zmarły znajomy miał kiedyś motór, który przed śmiercią sprzedał panu X, spisując umowę,
a teraz ty od tego gościa chcesz pojazd odkupić.
Niech ci pani w WK powie czy proceduralnie możesz spisać z takim obcokrajowcem umowę, jak wyglądają wtedy sprawy podatkowe, itp. Tak by znów nie załadować się w jakieś dziwne koszty


