
Zakupiłem tylko nową stacyjkę bo oryginalna była pęknięta od dołu i coś w niej gruchało.
Podczas oczyszczania instalacji z garażowych izolacji i przeróbek wykonanych jeszcze przez wuja który to dorobił wuesce wyjścia na oświetlenie przyczepki (którą też do niej wykombinował, ale to już inna historia) dopatrzyłem się że owa instalacja ma się nijak do jakiegokolwiek schematu który dzięki uprzejmości wielu życzliwych osób na tym forum można znaleźć. Przypomniałem sobie wówczas że dysponuję oryginalną instrukcją napraw otrzymaną razem z motocyklem w Polmozbycie. Schemat w niej zawarty owszem, odpowiadał ilością przewodów jednak żaden z kolorów już nie. Tak więc zaczęła się mozolna praca w dochodzeniu który kabel gdzie ma trafić, jak ma być podłączony i czy aby na pewno w to miejsce. Kiedy już wszystko było tak jak być powinno postanowiłem podłączyć akumulator i sprawdzić poprawność działania. Ku mojemu zaskoczeniu nic nie wybuchło a nawet zadziałało, wszystko oprócz świateł mijania i drogowych. I znów zaczęło się mozolne szukanie przyczyny, weryfikowanie usterki kabel po kablu. Po czterech nocach spędzonych w garażu ustaliłem, oprócz tego że już chyba ciągnę kabla lepiej niż rasowa prostytutka przy trasie szybkiego ruchu, że jedyną możliwą opcją jest wadliwa stacyjka. Nie wyobrażacie sobie jak mogą w człowieku w jednej chwili mieszać się wzajemnie uczucia radości i wkurwienia. Nie mniej jednak po delikatnej korekcie NOWEJ STACYJKI PRODUKOWANEJ OBECNIE GDZIEŚ KOŁO BYDGOSZCZY, żarówka reflektora wreszcie ożyła


Teraz czekam na elementy zapłonu CDI zamówionego u Saviera. Spytacie czemu tak dbam o oryginalność a zmieniam oryginlany na bezstykowy? Ano dlatego że chcę się czasem podelektować przyjemnością jazdy tym motocyklem w niedzielne popołudnie (bez stresu że wracać będę piechotą), a do oryginalnego zapłonu zawsze można będzie wrócić gdyż wszystkie jego elementy trafią pięknie zapakowane na regał w garażu.