Popatrzmy na wleske nie przez pryzmat niedomagan wlasnych maszyn tylko na konstrukcje jako calosc.
Jesli chodzi o 125-tke, trzeba sie cofnac do korzeni tej maszyny i przesledzic kolejne mutacje motocykli opartych na tej konstrukcji a wtedy wyraznie widac ze z poczciwa Wleska nie jest tak zle.
125 w zalozeniu konstruktorow miala byc motocyklem prostym w obsludze, stosunkowo trwaly, pracujacym na kiepskiej jakosci paliwie i olejach. Naprawa motocykla miala nie wymagac uzycia specjalistycznych narzedzi, czy konstruktora udalo sie zrealizowac to zalozenie? Oczywiscie! Etylina o LO78 i stosowany w
calym motocyklu olej LUX10 do tego zwykly smar i koniec! Prostota, trwalosc, ekonomia kosztem osiagow (tu pije do wiejskich spawaczy-krosowcow)
WFM, WSK nigdy nie byly i nie mialy byc maszynami wyczynowymi, turystycznymi to takie male woly/mroweczki robocze do uzytku na codzien.
Na zdjeciach widac doskonale jak mutowala rodzina tych motocykli:
Mama DKW

WFM

I rodzinka wlesek
http://wbieniec.kis.p.lodz.pl/moto/pm/wsk.html
Nie bez znaczenia jest fakt ktory napisal severnaya - materialy uzyte do budowy motocykla. Wszystko tanie, tolerancja wykonania np. odlewow.... spora
Mysle ze wiekszosc "wad konstrukcyjnych" spokojnie bedzie mozna podciagnac pod koszt produkcji (mial byc niski) i zwalic na materialy z ktorych wykonany byl motocykl i lata w jakich byl on produkowany (klania sie historia i gospodarka planowana PRL).
W 125 mozna czepiac sie pierdolek lecz co mozna bylo z niej wycisnac wiecej przy zalozeniach j/w? Malo albo nic. Lepiej zrobic nowy motocykl, uzyc inny silnik o ile KC pozwoli...
Moim zdaniem i tak przez lata zrobiono duzo w tym motocyklu, roznice pomiedzy B1 a np. Kosem sa kolosalne! A wszystko dzialo sie w kraju w ktorym buty byly na kartki - dlatego ja lubie wleski
Wyszedl OT ale poza mocowaniem zbiornika, zatrzaskiem kanapy, mocowaniami podstawki centralnej nic madrego do glowy mi nie przychodzi.