Wyjazd był już zaplanowany, więc nadszedł czas realizacji, pewnego wakacyjnego dnia postanowiłem pojechać do dziadków Maykiego, gdzie sam wtedy przebywał, wpadł nam do głowy pomysł aby wyruszyć w najbliższy weekend. Tym dniem miał być 6 sierpnia (piątek), niestety kiedy my i nasze motocykle byliśmy gotowi, nad polską przechodziły nawałnice to nie pozwoliło nam wyruszyć, z tego też względu wyjazd przełożyliśmy na niedziele. Teraz czas na bardziej szczegółową relacje z naszego wyjazdy.
Niedziela 8.08.2010 Mińsk Maz. - w szczegółach.
godz. 4:00 - Pobudka i szykowanie się do wyjazdu. W między czasie telefon do Maykiego czy na pewno jedziemy. Odpowiedz brzmi "tak".
godz. 4:30 - Wyjeżdżam z domu. Motocykl w pełni przygotowany i obładowany rozgrzewa się, po ostatnim skontrolowaniu czy wszystko mam, wyruszam z domu, do miejsca spotkania z Maykim, Góra Kalwaria ok 50 km od domu. W między czasie tankowanie do pełna.
godz. 5:10 - Pierwsze kłopoty. Na krajowej 50, zablokowana droga (most nieczynny) tuż przed Górą Kalwarią, więc kieruje się na objazd, po 20 km jazdy objazdem stanąłem i zapytałem miejscowych ludzi dokąd jest objazd, okazało się że na Dęblin, czyli jakieś dodatkowe 250 km w plecy. Lecz jeden uprzejmy pan zdradził mi tajemnice, że kawałek za mostem, tuż przed Górą Kalwarią, jest droga pod motem i w ten sposób wyjeżdża się od razu do Góry Kalwarii, zdecydowałem się zawrócić i kierować się tą jakże tajemniczą drogą, na zamkniętym odcinku trasy zniszczenia były tak wielkie, że w niektórych miejscach ledwo udało się przejechać, mam tu na myśli połamane drzewa. Tuż przed Góra Kalwarią pod mostem faktycznie była wcześniej mi nieznaną droga, po kilku minutach dotarłem do miejsca spotkania z Maykim, z racji utrudnień straciliśmy dobrą godzinę, a ja zrobiłem na darmo 50 km.
godz. 6:15 - Góra Kalwaria, kilkuminutowa rozmowa, kubek gorącej herbaty z termosa i w pełnym dwuosobowym składzie ruszamy na Częstochowę.
godz. 7:12 - Grójec, piękny wschód słońca, pierwszy krótki postój, kilka fotek, zerknięcie na mapę. I zjeżdżamy na ekspresówkę w kierunku Krakowa.
godz. ---- - od ostatniego postoju w Grójcu zrobiliśmy ok. 80 km pogoda piękna, czas się zatrzymać. Więc zjeżdżamy na Stacje Paliw. Tutaj okazało się, że jedziemy złą trasą, jakieś 70-80 km dłużej. Średnia prędkość ok. 65 km/h
godz. 9:57 - Drugi dłuższy postój w Skarżysko Kamienna. kubek herbaty, kilka fotek, i ruszamy dalej.
godz. 12:20 - kilka kilometrów przed Radomskiem zaczyna lać deszcz, więc stajemy pod przystankiem autobusowym i czekamy na poprawę pogody, do Częstochowy jeszcze ok 75 km. Po 15 minutach przestaje padać.. czas jechać dalej.
godz. 13:24 - CZĘSTOCHOWA, pamiątkowe zdjęcie pod znakiem, i ruszamy do miejsca docelowego jakim jest jasna góra jeszcze ok 10 km.
godz. 13:50 - wjeżdżamy na Jasną Górę na drugim biegu, następnie na parking, zostawiamy motocykle i idziemy do klasztoru, w czasie mszy Mayki zorientował się, że w jednej ze sakiew zostawił dokumenty, pieniądze, odrazu uciekliśmy z kościoła i czym prędzej do Wuesek, na szczęście pod naszą nie obecność nic nie zginęło. Udało się !!. Następnie udaliśmy się coś zjeść, gdyż kiszki już marsza nam grały, po zjedzeniu bardzo dobrej pizzy, zdecydowaliśmy się wracać tego samego dnia. Zakupiliśmy kilka pamiątek w tym po jednym "Krzyśku" na zbiornik. I z uśmiechem na twarzy opuściliśmy Jasną Górę. Kierunek Warszawa.
godz. ok. 16:00 - do tankowanie paliwa pod korek za 30 zł każdy z nas. I wjazd na trasę E75.
godz. 17:21 - Postój do Warszawy jeszcze jakieś 193 km, wypiliśmy po Red Bullu czas ruszać.
godz. ok. 18:20 - Drugi, a zarazem ostatni postój drogi powrotnej, dłuższy odpoczynek, do Warszawy 130 km
godz. ok. 20:10 - Warszawa/Piaseczno w pełni zadowoleni, z uśmiechali na twarzy zjeżdżam do podziemnego garażu gdzie Mayki trzyma wueskę. Pogadaliśmy, podzieliliśmy się wrażeniami z jazdy, na ostatnich 40 km/h wyjątkowo grzaliśmy, tutaj prędkość wahała się między 75-85 km/h.
godz. 20:50 - Czas na mnie, wracam do domu, tym razem już przez Warszawę, a nie przez Górę Kalwarie, do domu mam jeszcze ok 70 km.
godz. 22:40 - Dojechałem do domu. Po drodze jeszcze zahaczyłem o "wieś party" w miejscowości Glinianka.
Ciekawostki:
- paliwo kosztowało mnie "aż" 65 zł. Maykiego mniej, gdyż miał mniej drogi.
![:]](./images/smilies/splash.gif)
- po drodze żaden z motocykli nie miał najmniejszej awarii.

- Długość trasy. Mayki - 520 km, Ja - ok. 690 km

- na motocyklach spędziliśmy ok 12-13 godz. :->
- na wyposażeniu mieliśmy namiot, śpiwory, prowiant na pół dnia, karimaty, ok 5 kg kluczy i narzędzi, który na szczęście się nie przydały.

Na koniec, to co najlepsze czyli wiadomo, kilka fotek.
