Postawiłem na pociąg. Wstałem o 4 rano, a o 5:37 wyruszyłem do Przeworska po Jawe. 4 godziny później byłem na miejscu. Na początku trochę się przestraszyłem wyglądu motocykla. Cały w błocie, jakimś kurzu i smarze.. Ale elektryka działała bez problemu, wał się kręcił, biegi wchodziły, rama prosta. Po 30 minutach zostałem właścicielem. Jawę kupiłem za 600 zł oczywiście z kwitami. W ten oto sposób stałem się drugim właścicielem. Po dwóch godzinach byłem z motocyklem w garażu.
Zdjęcia z dnia zakupu:
Następnego dnia po wstępnym czyszczeniu i regulacji próbowałem odpalić motocykl na prostowniku (akumulator był świeżo zalany więc nie chciałem go uszkodzić). Motocykl odpalał, lecz na kilka, czasem kilkanaście sekund a później gasł. Zacząłem bawić się gaźnikiem i zapłonem. Po kilku godzinach nie wytrzymałem i musiałem go wyjąć by go wymyć. Okazało się że guma przy flanszy jest do wymiany, przez co nie było szczelności. Przy okazji dopatrzyłem się małego iskrzenia na platynkach, więc za pewne kondensatory również do wymiany.
Zegary po wyczyszczeniu prezentowały się bardzo fajnie jak na taki zaniedbany motocykl

Długo nie mogłem wytrzymać więc wziąłem silnik na warsztat. Przy rozbiórce silnika napotkałem kilka "usterek" po poprzednim właścicielu. Uszczelki pod głowicami puściły przez co mieszanka uciekała przy sprężaniu co widać na zdjęciach niżej:
Rozbiórka nadwozia:




Jak na razie nie będę więcej dodawał bo zaraz wyczerpię temat
